. Dennis W. Sciama
1926-1999

Tuz przed koncem 1999 roku zmarl niespodziewanie Dennis Sciama, brytyjski fizyk i kosmolog. Byl uczniem geniusza, Paula Diraca, i nauczycielem czlowieka przez wielu uznawanego za geniusza, Stephena Hawkinga. Los oszczedzil mu dlugich cierpien, bo choroba, ktora nad innymi pastwi sie latami jego zabila w dwa tygodnie. Prawie do konca zycia cieszyl sie dobrym zdrowiem, duzo pracowal i publikowal, stale podrozujac pomiedzy Oxfordem, Cambridge, Wenecja i Triestem. Mieszkal w tych czterech miastach takze z przyczyn rodzinnych, byl bowiem Anglikiem ozenionym z wenecjanka, Lidia z domu Dina. Poznal ja w Jerozolimie, gdzie po uzyskaniu doktoratu w Cambridge pracowal w Instytucie Weizmana, gdy ona studiowala wtedy literature angielska na Uniwersytecie Hebrajskim. Dennis i Lidia pochodzili z zamoznych i wyksztalconych rodzin zydowskich, od pokolen zaasymilowanych w Anglii i Wenecji. Mieli duze domy w Oxfordzie i Cambridge, i obszerne, piekne, zabytkowe mieszkanie przy Canale Grande, niedaleko Akademii.

Sciama byl niezwyklym uczonym i niezwyklym czlowiekiem, znanym powszechnie i bardzo cenionym w miedzynarodowym srodowisku fizykow, astronomow i kosmologow za gleboka wiedze i kulture. Pisal podreczniki i monografie tlumaczone na wiele jezykow, w tym polski. Wsrod nich najbardziej znana jest Kosmologia wspolczesna, ktora pomogla w zrozumieniu podstaw kosmologii kilku pokoleniom studentow. Jest autorem oryginalnych naukowych idei, dobrze znanych fachowcom. Wiekszosc z nich dotyczy natury grawitacji. Sformuowal teorie probujaca wyjasnic skad bierze sie bezwladnosc materii, to znaczy opor jakie stawiaja wszystkie ciala, gdy dzialaja na nie sily wytracajace je ze stanu jednostajnego ruchu po linii prostej. Oparl sie przy tym na idei wiedenskiego filozofa Ernsta Macha, wedle ktorej bezwladnosc jest skutkiem odzialywania ciala z materia calego Wszechswiata, zwlaszcza najbardziej odlegla. W ostatnich latach zycia pracowal nad teoria zakladajaca, ze Wszechswiat wypelniony jest nieobserwowana bezposrednio materia zlozona glownie z masywnych neutrin. Sciama obliczyl wiele konsekwencji tej hipotezy, ktore powinny byc posrednio obserwowane. Kilka z nich rzeczywiscie zdawalo sie byc potwierdzonymi przez obserwacje, przynajmniej w granicach bledow pomiaru. Jednak zeszlego lata bardzo dokladne pomiary jednoznacznie odrzucily te teorie. Bylem wtedy w Triescie i pamietam jak bardzo zaimponowal mi Sciama, ktory nastepnego dnia po klesce swej teorii, rozpoczal systematyczna i skrupulatna prace nad teoria alternatywna.

Naukowe prace Sciamy nie zapewnily mu wielkiego swiatowego rozglosu podobnego do tego, jaki przypadal w udziale kilku jego uczniom. Zreszta Sciama o rozglos nie zabiegal, choc nie byl nieczuly na jego powaby. Wiem o tym, gdyz bylem swiadkiem jak podczas eleganckich kolacji w Alla Bellavista, Griffone czy innej dobrej trestenskiej restauracji, ktore czesto odwiedzal gdy kilka miesiecy w roku mieszkal w Triescie, zabawial czasem towarzyszace nam zony i znajome, pouczajaca w tym wzgledzie historia o przyjacielu swej mlodosci, Richardzie Burtonie. Sciama znal go dobrze w czasie gdy pozniejszy gwiazdor Hollywood i maz Elizabeth Taylor debiutowal jako lubiany przez publicznosc odtworca rol szekspirowskich. Szekspir, a takze pewna piekna dama, o ktorej wzgledy Sciama i Burton wspolnie zabiegali, rozpoczely ich zazyla znajomosc i przyjazn. Sciama juz wtedy pracowal naukowo, rozwijajac zaproponowana przez Hermana Bondiego, Tommy Golda i Freda Hoyle'a teorie stanu stacjonarnego. Glosila ona, ze Wszechswiat nie mial poczatku, ani nie bedzie mial konca, i ze zawsze jest taki sam, bo choc jego obserwacyjnie stwierdzona ekspansja powoduje oddalanie sie galaktyk, nowe galaktyki powstaja z nieustannie tworzacej sie z niczego materii tak, ze w ustalonej objetosci Wszechswiata znajduje sie ich zawsze tyle samo. Teoria stanu stacjonarnego zastepowala wiec jednorazowy akt Stworzenia, stworzeniem ciaglym i powszechnym, rozmytym niejako w czasie i przestrzeni. Moglo to byc atrakcyjne dla umyslow o agnostycznym lub materialistycznym swiatopogladzie, gdyz wykluczalo role Boga jako Stwrorcy swiata: materia tworzyla sie sama wszedzie i zawsze, Boska interwencja nie byla potrzebna. Zapewne wlasnie z tego powodu teoria stanu stacjonarnego cieszyla sie zainteresowaniem wyksztalconego ogolu i omawiana byla w gazetowych artykulach. Pewnego dnia, gdy Burton czytal taki wlasnie artykul w Newsweeku, natknal sie na zdjecie Sciamy opatrzone podpisem: Kosmolog Sciama: bez poczatku i bez konca. Wstrzasniety tym, ze oto on, poczatkujacy aktor, ma tak juz slawnego znajomego, z duma pokazal zdjecie Sciamy kolegom w garderobie: "Patrzcie, tu jest jego zdjecie w Newsweeku, a ja go znam!". Opowiadalem niedawno te historie moim urodzonym w latach osiemdziesiatych szwedzkim studentom. Oczywiscie dobrze wiedzieli, kto to jest Sciama, ale zaskoczyli mnie pytaniem, "kto to jest wlasciwie Richard Burton?".

Sciama nie stworzyl wielkich teorii na miare swego mistrza lub swych uczniow. Bedzie pamietany nie za wyniki swych wlasnych prac naukowych, ktore sa zreszta same w sobie interesujace i wazne, ale za stworzenie w Cambridge w latach szescdziesiatych i siedemdziesiatych brytyjskiej szkoly astrofizyki i kosmologii. Pracujacy pod kierunkiem Sciamy zespol mlodych uczonych i studentow dokonal najbardziej znaczacych odkryc w teorii czarnych dziur. Gdyby nie oni w Cambridge, historia badania czarnych dziur potoczylaby sie zupelnie inaczej, a byc moze czarne dziury nie stalyby sie tak znaczacym elementem powszechnej swiadomosci. Wiekszosc wspolczesnych wybitnych fizykow i astrofizykow brytyjskich to wychowankowie Sciamy. Drzewo geanalogiczne ukazujace jego uczniow, oraz uczniow ich uczniow wymienia ponad 250 naukowych potomkow Sciamy. Najslynniejszym wsrod nich jest Stephan Hawking, sparalizowany teoretyk porownywany przez popularna prase do Alberta Einsteina. Zdobyl on slawe, ktora jest fenomenem niezwyklym nawet w kulturze masowej. Jak mowi sam o sobie, "sprzedalem wiecej ksiazek o fizyce, niz Madonna o seksie". Sir Martin Rees za swe odkrycia w astrofizyce i kosmologii otrzymal tytul lorda i pozycje Astronoma Krolewskiego, a inny uczen Sciamy, Philip Candellas, zostal niedawno dyrektorem slynnego Instytutu Matematyki Uniwersytetu Oxfordzkiego. Poprzednim jego dyrektorem byl Roger Penrose, przyjaciel i dlugoletni wspolpracownik Sciamy, dobrze znany ogolowi ze swych ksiazek o niemoznosci skonstruowania sztucznej inteligencji. Wielu uczniow Sciamy, a nawet ich uczniow, kieruje dzisiaj wlasnymi zespolami na slynnych uniwersytetach w Anglii, innych krajach Europy i w Ameryce. Brandon Carter, teoretyk pracujacy w Obserwatorium Paryskim, znany jest szerokiej publicznosci ze swego sformulowania zasady antropicznej, ktore odslania logiczna jalowosc argumentow o wyjatkowej pozycji ludzi we wszechswiecie, a David Deutch ze swych wizjonerskich idei o mozliwosci zastosowania efektow kwantowych w komputerach i kryptografii, ktore ostatnio okazuja sie byc technologicznie wykonalne.

Umiejetnosci kierowania praca i losem innych nie nauczyl sie Sciama z pewnoscia od swego mistrza. Paul Dirac, wspoltworca mechaniki kwantowej i Noblista, ktory miedzy innymi przepowiedzial istnienie antymaterii, byl bowiem przykladem malomownego odludka, oschlego i niezbyt przyjemnego w kontaktach z ludzmi. Gdy w kilka tygodni po zrobionym u Diraca doktoracie, Sciama przyszedl do jego biura w Cambrigde z pierwszym powaznym naukowym pomyslem i spytal, "Czy zechcialby pan, panie profesorze, posluchac o ukonczonych wlasnie przeze mnie obliczeniach, ktore jak mi sie zdaje moga miec pewne znaczenie w kosmologii?", Dirac odpowiedzial krotko i szczerze "Nie". Nigdy wiecej nie wrocili do tego tematu. Jeszcze jako student, Sciama zostal zaproszony na kolacje, ktora mieli zjesc we dwoch w domu Diraca. Dirac od razu przystapil do rzeczy, opowiadajac Sciamie o teoretycznym odkryciu, jakiego wlasnie w samotnosci dokonal. Mowi, cytujac z pamieci zawile rachunki, jakie przeprowadzil. Sciama wpadl w panike, bo przestal rozumiec swego profesora juz w pierwszej minucie. Myslal: "Dirac w koncu spyta, co ja o tym mysle, a ja nawet nie wiem, o czym on mowi!". Im dluzej mowil Dirac, tym bardziej spanikowany byl Sciama. W glowie mial zupelna pustke, a tymczasem Dirac mowil, i mowil. Ale w koncu przestal, po raz pierwszy spojrzal na Sciame i powiedzial: "I to jest wlasnie ostateczne rozwiazanie, ktore dzisiaj otrzymalem. Co pan o tym sadzi, panie Sciama?". Spontaniczna odpowiedz Sciamy byla blyskawicznym strzalem na oslep, ktory trafil w dziesiatke: "Czy jest to najbardziej ogolne rozwiazanie, panie prosesorze?". Dirac zamilkl. Dopiero po dluzszej chwili przemowil: "Myslalem, ze tak. Ale teraz, gdy pan zwrocil mi na to uwage, widze, ze moze nie. Chyba ma pan racje, dziekuje. To nie jest najogolniejsze rozwiazanie. Przepraszam, ale musze zaraz isc do swego gabinetu by nad tym pracowac. Zegnam pana."

Na czym polegala wyjatkowa niezwyklosc Sciamy jako naukowego przewodnika i szefa? Obserwowalem go z bliska, przez dwadziescia lat pracujac w jego grupie w Texasie, Oxfordzie i Triescie. Wiem, ze byl czlowiekiem o niespotykanej czesto dobroci i madrosci.