Tuz przed koncem 1999 roku zmarl niespodziewanie Dennis Sciama, brytyjski
fizyk i kosmolog. Byl uczniem geniusza, Paula Diraca, i nauczycielem
czlowieka przez wielu uznawanego za geniusza, Stephena Hawkinga.
Los oszczedzil mu dlugich cierpien, bo choroba, ktora
nad innymi pastwi sie latami jego zabila w dwa tygodnie. Prawie do konca
zycia cieszyl sie dobrym zdrowiem, duzo pracowal i publikowal, stale
podrozujac pomiedzy Oxfordem, Cambridge, Wenecja i Triestem. Mieszkal w tych
czterech miastach takze z przyczyn rodzinnych, byl bowiem Anglikiem ozenionym
z wenecjanka, Lidia z domu Dina. Poznal ja w Jerozolimie, gdzie po
uzyskaniu
doktoratu w Cambridge pracowal w Instytucie Weizmana, gdy ona studiowala
wtedy literature angielska na Uniwersytecie Hebrajskim. Dennis i Lidia
pochodzili z zamoznych i wyksztalconych rodzin zydowskich, od pokolen
zaasymilowanych w Anglii i Wenecji. Mieli duze domy w Oxfordzie i Cambridge,
i obszerne, piekne, zabytkowe mieszkanie przy Canale Grande, niedaleko
Akademii.
Sciama byl niezwyklym uczonym i niezwyklym czlowiekiem, znanym powszechnie i
bardzo cenionym w miedzynarodowym srodowisku fizykow, astronomow i kosmologow
za gleboka wiedze i kulture. Pisal podreczniki i monografie tlumaczone na
wiele jezykow, w tym polski. Wsrod nich najbardziej znana jest Kosmologia
wspolczesna, ktora pomogla w zrozumieniu podstaw kosmologii kilku
pokoleniom studentow. Jest autorem oryginalnych naukowych idei, dobrze
znanych fachowcom. Wiekszosc z nich dotyczy natury grawitacji. Sformuowal
teorie probujaca wyjasnic skad bierze sie bezwladnosc materii, to znaczy opor
jakie stawiaja wszystkie ciala, gdy dzialaja na nie sily wytracajace je ze
stanu jednostajnego ruchu po linii prostej. Oparl sie przy tym na idei
wiedenskiego filozofa Ernsta Macha, wedle ktorej bezwladnosc jest skutkiem
odzialywania ciala z materia calego Wszechswiata, zwlaszcza najbardziej
odlegla. W ostatnich latach zycia pracowal nad teoria zakladajaca, ze
Wszechswiat wypelniony jest nieobserwowana bezposrednio materia zlozona
glownie z masywnych neutrin. Sciama obliczyl wiele konsekwencji tej hipotezy,
ktore powinny byc posrednio obserwowane. Kilka z nich rzeczywiscie zdawalo
sie byc potwierdzonymi przez obserwacje, przynajmniej w granicach bledow
pomiaru. Jednak zeszlego lata bardzo dokladne pomiary jednoznacznie odrzucily
te teorie. Bylem wtedy w Triescie i pamietam jak bardzo zaimponowal mi
Sciama, ktory nastepnego dnia po klesce swej teorii, rozpoczal systematyczna
i skrupulatna prace nad teoria alternatywna.
Naukowe prace Sciamy nie zapewnily mu wielkiego swiatowego rozglosu podobnego
do tego, jaki przypadal w udziale kilku jego uczniom. Zreszta Sciama o
rozglos nie zabiegal, choc nie byl nieczuly na jego powaby. Wiem o tym, gdyz
bylem swiadkiem jak podczas eleganckich kolacji w Alla Bellavista,
Griffone czy innej dobrej trestenskiej restauracji, ktore czesto
odwiedzal gdy kilka miesiecy w roku mieszkal w Triescie, zabawial czasem
towarzyszace nam zony i znajome, pouczajaca w tym wzgledzie historia o
przyjacielu swej mlodosci, Richardzie Burtonie. Sciama znal go dobrze w
czasie gdy pozniejszy gwiazdor Hollywood i maz Elizabeth Taylor debiutowal
jako lubiany przez publicznosc odtworca rol szekspirowskich. Szekspir, a
takze pewna piekna dama, o ktorej wzgledy Sciama i Burton wspolnie zabiegali,
rozpoczely ich zazyla znajomosc i przyjazn. Sciama juz wtedy pracowal
naukowo, rozwijajac zaproponowana przez Hermana Bondiego, Tommy Golda i Freda
Hoyle'a teorie stanu stacjonarnego. Glosila ona, ze Wszechswiat nie mial
poczatku, ani nie bedzie mial konca, i ze zawsze jest taki sam, bo choc jego
obserwacyjnie stwierdzona ekspansja powoduje oddalanie sie galaktyk, nowe
galaktyki powstaja z nieustannie tworzacej sie z niczego materii tak, ze w
ustalonej objetosci Wszechswiata znajduje sie ich zawsze tyle samo. Teoria
stanu stacjonarnego zastepowala wiec jednorazowy akt Stworzenia, stworzeniem
ciaglym i powszechnym, rozmytym niejako w czasie i przestrzeni. Moglo to byc
atrakcyjne dla umyslow o agnostycznym lub materialistycznym swiatopogladzie,
gdyz wykluczalo role Boga jako Stwrorcy swiata: materia tworzyla sie sama
wszedzie i zawsze, Boska interwencja nie byla potrzebna. Zapewne wlasnie z
tego powodu teoria stanu stacjonarnego cieszyla sie zainteresowaniem
wyksztalconego ogolu i omawiana byla w gazetowych artykulach. Pewnego dnia,
gdy Burton czytal taki wlasnie artykul w Newsweeku, natknal sie na
zdjecie Sciamy opatrzone podpisem: Kosmolog Sciama: bez poczatku i bez
konca. Wstrzasniety tym, ze oto on, poczatkujacy aktor, ma tak juz
slawnego znajomego, z duma pokazal zdjecie Sciamy kolegom w garderobie:
"Patrzcie, tu jest jego zdjecie w Newsweeku, a ja go znam!".
Opowiadalem niedawno te historie moim urodzonym w latach osiemdziesiatych
szwedzkim studentom. Oczywiscie dobrze wiedzieli, kto to jest Sciama, ale
zaskoczyli mnie pytaniem, "kto to jest wlasciwie Richard Burton?".
Sciama nie stworzyl wielkich teorii na miare swego mistrza lub swych uczniow.
Bedzie pamietany nie za wyniki swych wlasnych prac naukowych, ktore sa
zreszta same w sobie interesujace i wazne, ale za stworzenie w Cambridge w
latach szescdziesiatych i siedemdziesiatych brytyjskiej szkoly astrofizyki i
kosmologii. Pracujacy pod kierunkiem Sciamy zespol mlodych uczonych i
studentow dokonal najbardziej znaczacych odkryc w teorii czarnych dziur.
Gdyby nie oni w Cambridge, historia badania czarnych dziur potoczylaby sie
zupelnie inaczej, a byc moze czarne dziury nie stalyby sie tak znaczacym
elementem powszechnej swiadomosci. Wiekszosc wspolczesnych wybitnych fizykow
i astrofizykow brytyjskich to wychowankowie Sciamy. Drzewo geanalogiczne
ukazujace jego uczniow, oraz uczniow ich uczniow wymienia ponad 250 naukowych
potomkow Sciamy. Najslynniejszym wsrod nich jest Stephan Hawking,
sparalizowany teoretyk porownywany przez popularna prase do Alberta
Einsteina. Zdobyl on slawe, ktora jest fenomenem niezwyklym nawet w kulturze
masowej. Jak mowi sam o sobie, "sprzedalem wiecej ksiazek o fizyce, niz
Madonna o seksie". Sir Martin Rees za swe odkrycia w astrofizyce i kosmologii
otrzymal tytul lorda i pozycje Astronoma Krolewskiego, a inny uczen Sciamy,
Philip Candellas, zostal niedawno dyrektorem slynnego Instytutu Matematyki
Uniwersytetu Oxfordzkiego. Poprzednim jego dyrektorem byl Roger Penrose,
przyjaciel i dlugoletni wspolpracownik Sciamy, dobrze znany ogolowi ze swych
ksiazek o niemoznosci skonstruowania sztucznej inteligencji. Wielu uczniow
Sciamy, a nawet ich uczniow, kieruje dzisiaj wlasnymi zespolami na slynnych
uniwersytetach w Anglii, innych krajach Europy i w Ameryce. Brandon Carter,
teoretyk pracujacy w Obserwatorium Paryskim, znany jest szerokiej
publicznosci ze swego sformulowania zasady antropicznej, ktore odslania
logiczna jalowosc argumentow o wyjatkowej pozycji ludzi we wszechswiecie, a
David Deutch ze swych wizjonerskich idei o mozliwosci zastosowania efektow
kwantowych w komputerach i kryptografii, ktore ostatnio okazuja sie byc
technologicznie wykonalne.
Umiejetnosci kierowania praca i losem innych nie nauczyl sie Sciama z
pewnoscia od swego mistrza. Paul Dirac, wspoltworca mechaniki kwantowej i
Noblista, ktory miedzy innymi przepowiedzial istnienie antymaterii, byl
bowiem przykladem malomownego odludka, oschlego i niezbyt przyjemnego w
kontaktach z ludzmi. Gdy w kilka tygodni po zrobionym u Diraca doktoracie,
Sciama przyszedl do jego biura w Cambrigde z pierwszym powaznym naukowym
pomyslem i spytal, "Czy zechcialby pan, panie profesorze, posluchac o
ukonczonych wlasnie przeze mnie obliczeniach, ktore jak mi sie zdaje moga
miec pewne znaczenie w kosmologii?", Dirac odpowiedzial krotko i szczerze
"Nie". Nigdy wiecej nie wrocili do tego tematu. Jeszcze jako student, Sciama
zostal zaproszony na kolacje, ktora mieli zjesc we dwoch w domu Diraca. Dirac
od razu przystapil do rzeczy, opowiadajac Sciamie o teoretycznym odkryciu,
jakiego wlasnie w samotnosci dokonal. Mowi, cytujac z pamieci zawile
rachunki, jakie przeprowadzil. Sciama wpadl w panike, bo przestal rozumiec
swego profesora juz w pierwszej minucie. Myslal: "Dirac w koncu spyta, co ja
o tym mysle, a ja nawet nie wiem, o czym on mowi!". Im dluzej mowil Dirac,
tym bardziej spanikowany byl Sciama. W glowie mial zupelna pustke, a
tymczasem Dirac mowil, i mowil. Ale w koncu przestal, po raz pierwszy
spojrzal na Sciame i powiedzial: "I to jest wlasnie ostateczne rozwiazanie,
ktore dzisiaj otrzymalem. Co pan o tym sadzi, panie Sciama?". Spontaniczna
odpowiedz Sciamy byla blyskawicznym strzalem na oslep, ktory trafil w
dziesiatke: "Czy jest to najbardziej ogolne rozwiazanie, panie prosesorze?".
Dirac zamilkl. Dopiero po dluzszej chwili przemowil: "Myslalem, ze tak. Ale
teraz, gdy pan zwrocil mi na to uwage, widze, ze moze nie. Chyba ma pan
racje, dziekuje. To nie jest najogolniejsze rozwiazanie. Przepraszam, ale
musze zaraz isc do swego gabinetu by nad tym pracowac. Zegnam pana."
Na czym polegala wyjatkowa niezwyklosc Sciamy jako naukowego przewodnika i
szefa? Obserwowalem go z bliska, przez dwadziescia lat pracujac w jego grupie
w Texasie, Oxfordzie i Triescie. Wiem, ze byl czlowiekiem o niespotykanej
czesto dobroci i madrosci.